Siemka wszystkim kolekcjonerom! Dzisiaj chce pogadac z Wami o czyms mega ciekawym - o tych wszystkich bajerach technicznych w dokumentach kolekcjonerskich. No wiecie - grawerowanie laserowe, mikroteksty i te wszystkie inne cuda na kiju. Szczerze mowiąc, zawsze mnie to fascynowało, więc trochę poczytałem, pooglądałem i chciałbym się podzielić tym, czego sie nauczyłem.
Laserowe grawerowanie to nie jest jakies tam zwykle drukowanie. To technologia, ktora wykorzystuje precyzyjny laser do wypalania lub usuwania warstwy materiału, żeby stworzyć tekst albo grafikę. W przypadku dokumentow kolekcjonerskich, jest to absolutnie kluczowa sprawa! Dlaczego? Bo daje efekt, ktory jest praktycznie niemozliwy do podrobienia metodami domowymi.Jak mozna przeczytac w jednym z artykulow na temat dokumentow kolekcjonerskich:
"Grawerowanie laserowe: Bardzo dokładne – dane na dokumentach umieszczane laserowo. Dokumenty wykonane są na poliwęglanie, czyli orginalnym materiale z którego wytwarza się prawdziwe dokumenty. Jest to właśnie ten materiał który brzmi „metalicznie" kiedy upuści się kolekcjonerskie prawo jazdy na blat stołu."
Szczerze? Jak pierwszy raz zobaczyłem dobrej jakosci dokument z grawerowaniem laserowym, to szczęka mi opadła. To jest ZUPEŁNIE co innego niz te papierowe podróbki albo plastikowe karty drukowane na zwykłej drukarce.
Tutaj mam dla Was kilka wskazówek z mojego własnego doświadczenia (mam troche dokumentow kolekcjonerskich w szufladzie, nie będę kłamał):
W sumie, to moja dziewczyna się kiedys śmiała, ze spedzam więcej czasu na oglądaniu tych dokumentow pod roznym światłem niż na oglądaniu jej zdjęć. No cóż... różne hobby ludzie mają, nie?
Kolejna rzecz, o ktorej chce pogadac, to mikrotekst. To są takie maleńkie napisy, ktore czasem wyglądają jak linia albo ozdobny wzór, a tak naprawde to malutkie literki albo cyferki. Zwykle są tak małe, ze czytać je mozna tylko pod lupą.W dobrych dokumentach kolekcjonerskich mikrotekst jest BARDZO precyzyjny. Zwykle zawiera jakies informacje o dokumencie, numery seryjne, albo nawet fragmenty przepisow. Na moim ulubionym dokumencie jest nawet żart ukryty w mikrotekście, ale to sekret - musicie sami odkryć ;)Żeby sprawdzic mikrotekst, polecam lupę o powiekszeniu co najmniej 10x. Troche to przypomina zabawe detektywa, ale jest przy tym duzo frajdy.
Dobra, to teraz trochę bardzej technicznych spraw:
Najpierw słowo o materiale. Poliweglanu nie da sie porownac z żadnym innym materiałem - plastikowe karty PCV to przy nim zabawki. Poliweglan ma tą charakterystyczną "metaliczna" właściwość - jak nim pukniesz w stół, wydaje taki specyficzny dźwięk. Jest też bardziej wytrzymały i daje lepsze efekty przy grawerowaniu.Miałem kiedys taki moment, kiedy porównywałem dokument na poliwęglanie i na PCV. Różnice są kosmiczne! Poliweglan wytrzymuje wysokie temperatury, nie łamie się tak łatwo i ma taka fajną "głębię" wizualną.
To jeden z moich ulubionych bajerów! Normalnie nic nie widać, a jak poswiecisz lampą UV (taką za 15 złotych z Allegro), nagle pojawiają sie ukryte wzory, napisy, symbole. MAGIA!Na dobrych dokumentach kolekcjonerskich nadruk UV jest mega dokładny - czasem to są małe wzorki, czasem powtarzające sie logo, a czasem nawet małe obrazki zwiazane z krajem pochodzenia dokumentu.Pamietam, jak pokazywałem to mojemu kuzynowi - myslał, ze żartuje, dopóki nie wyjałem małej lampy UV z szuflady. Jego mina była bezcenna!
Te dwa często są mylone, ale to nie to samo:
Szczerze? Pierwsze dokumenty z kingegramami to był dla mnie totalny szok. Jak to w ogole działa?! Do dzis mnie to fascynuje.
Farba OVI to jeszcze jeden super bajer. Zmienia kolor w zalezności od kąta patrzenia. Najbardziej znanym przykładem jest chyba numer "10" na banknocie 10 euro, który zmienia sie z zielonego na fioletowy.Na dokumentach kolekcjonerskich farba OVI jest czesto używana w logo, herbach albo specjalnych symbolach. Niektore firmy robią to lepiej, inne gorzej. Z mojego doswiadczenia wynika, ze to jest jeden z najtrudniejszych elementów do dobrego wykonania.
Teraz pewnie myślicie - "po co ta cała wiedza?". Otóż, drodzki moi, z dwóch powodów:
Moje pierwsze dokumenty kolekcjonerskie były... powiedzmy, słabe. Dopiero z czasem nauczyłem sie rozpoznawac dobrą jakość. Myśle, ze każdy z nas przechodził tę drogę.
Dobra, to tak w skrócie:
Mam nadzieje, ze ten artykuł był dla Was pomocny. Jeśli macie jakies pytania albo własne doswiadczenia, to dajcie znać w komentarzach! Zawsze miło pogadać z innymi pasjonatami.A, i jeszcze jedno - pamiętajcie, ze dokumenty kolekcjonerskie to tylko hobby i element kolekcji. Używajmy ich zgodnie z przeznaczeniem i prawem :)Trzymajcie sie i do nastepnego!